24 marca 2017 (piątek) Muzeum Ziemi Złotowskiej gościło wielkiego pasjonata wiatraków i młynów wodnych Horsta Wrobla, człowieka oddanego idei budowania mostów między narodami i kulturami. Ideę swą urzeczywistnia od prawie 40 lat na terenie Gifhorn gdzie ciągle tworzy swe prywatne Międzynarodowe Muzeum Wiatraków i Młynów Wodnych.
Zasadnicze spotkanie poprzedziła gawęda Jerzego Jelonka na temat urządzeń napędzanych siłą wiatru i wody w dawnych wiekach na Złotowszczyźnie. A było ich całkiem sporo! Prawie wszystkie miejscowe rzeki i strugi pracowicie obracały wodne koła w młynach, tartakach, foluszach, hamerniach, kuźniach a wiatr kręcił skrzydła wiatracze na licznych wzniesieniach powiatu. Krajobraz krajeński usiany był nie tylko popularnymi, drewnianymi „koźlakami”, ale również masywnymi, ceglanymi „holendrami” jak w pobliskim Dzierżążenku czy Świętej. W ostatnich dziesięcioleciach większość z nich przestała istnieć, bądź stała się malowniczym reliktem dawnej techniki i krajobrazu. Na Złotowszczyźnie pamięć o dawnych młynach zachowała się w licznych legendach oraz twórczości lokalnych artystów. Doskonałym przykładem jest płaskorzeźba Bronisława Suchego „Młynek” znajdująca się w zbiorach naszego muzeum.
Druga część spotkania to opowieść snuta piękną polszczyzną urodzonego w 1935 r. w Zabrzu Horsta Wrobla. Uczestników spotkania uraczył wspomnieniami o swoich fascynacjach wiatrakami, które od dziesięcioleci materializuje początkowo w modelach a ostatecznie w naturalnej skali w gigantycznym 16 hektarowym skansenie na terenie miasta partnerskiego Gifhorn. Szacowny gość ze swadą opowiadał o licznych przygodach, które towarzyszyły realizacji jego międzynarodowej wizji. Zawsze i wszędzie podkreśla swą neutralność polityczną. Jak wyznał jego partią są wiatraki i młyny. Stąd liczne kontakty, uznanie i przyjaźnie z największymi tego świata. Stąd fascynacja Albertem Schweitzerem z jego ideą zbliżania narodów i etycznym działaniem dla dobra wspólnego. Niczym Noe buduje arkę by uchronić jakże zagrożoną współczesnością różnorodność w przyrodzie.
Dziś – ciągle w budowie – kolekcja młynów jest atrakcją turystyczną regionu. Rocznie przyciąga do 100 000 zwiedzających. Skansen jest instytucją samofinansującą, utrzymuje się wyłącznie z opłat za wstęp i bogatej oferty młyńskiej (mąka , wypieki …)
Młyny, a jest ich już 16 z 12 krajów świata, noszą wdzięczne kobiece imiona. Pan Wrobel uraczył nas wieloma tajemnicami negocjacji, fortelami, które towarzyszyły budowie kolejnych obiektów… Choćby z podwyższenia o kilkanaście centymetrów słynnego młyna – repliki z Poczdamu – Sanssouci. A chodziło o to by stał się najwyższym młynem w Europie (40 m).
Ale to Horsta Wrobla nie zadowala. Stworzył most kulturowy między Wschodem i Zachodem. Deklaruje pomoc i wsparcie przy rewitalizacji złotowskiego wiatraka – holendra – z Dzierżążenka z czego – dziś (!) najbardziej zadowolony jest Pan Dariusz Albin – właściciel obiektu – porwany wizją z dalekiego Gifhorn i Wielkiego Młynarza. [tekst: Jerzy Jelonek]