poniedziałek - piątek 8-16 sobota 10-14

Dlaczego w 1945 roku wróciliśmy do Macierzy?

11 listopada w całym kraju obchodzimy Święto Odzyskania Niepodległości. Złotów i powiat złotowski bardzo walczyły o to, by
w 1918 wrócić do Polski, ale liczne zabiegi nie przyniosły pożądanego rezultatu
. Niestety, interesy wielkich tego świata sprawiły, że miasto dopiero w 1945 roku wróciło do Macierzy.

I wojna światowa stanowiła przełomowy moment w życiu ludności polskiej powiatu złotowskiego. Pierwsze lata trwania wojny odbiły się przede wszystkim na działalności organizacji polskich. Wielu ich członków
i działaczy zostało wcielonych do armii niemieckiej.

Wybuchły jednak także uczucia nadziei na odzyskanie niepodległości. Pierwszą urzędową wiadomość o przyznaniu ziemi złotowskiej Polsce podały lokalne gazety niemieckie. Fakt ten wywołał w Złotowie wielką radość. Patriotyczna młodzież przekazywała urzędy w ręce Polaków. Wracających z wojny żołnierzy witano biało-czerwonymi   flagami. W miastach i we wsiach powstawały żywiołowo Rady Robotnicze lub Robotniczo–Chłopskie, jednocześnie z nimi Rady Ludowe. W ich skład wchodzili zarówno Polacy, jak i Niemcy. W połowie listopada 1918 roku powstała Polska Powiatowa Rada Ludowa. Początkowo jako Rada Ludowa w Złotowie. Z czasem uzupełniona przedstawicielami innych miejscowości. Stała się organem obejmującym swym działaniem cały powiat. Rozpoczęły się działania rewolucyjne. Przystąpiono do organizowania wieców ludności polskiej, by zgodnie z wezwaniem Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej
z 14 listopada 1918 roku dokonać wyboru delegatów na polski sejm dzielnicowy. Obradujący w Poznaniu w dniach od 3 do 5 grudnia 1918 roku sejm dzielnicowy, który poprzedził wizytę Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu i wybuch Powstania Wielkopolskiego, zasługuje na uznanie. Ignacy Jan Paderewski 26 grudnia 1918 roku jechał z Gdańska do Poznania przez Złotów (Flatow), ogarnięty już wtedy przygotowaniami do mającego wybuchnąć powstania. Tu za sprawą Maćkowiczów, Noryśkiewiczów, Pangliszów, Sobierajczyków, Jaśków, Biniakowskich, Kokowskich, Różeńskich i wielu innych szkolono przyszłe kadry wojskowe, gromadzono broń, żywność i pieniądze dla powstania wielkopolskiego. Czy pamiętamy dzisiaj o uczestnikach tych ważnych wydarzeń?

Nie zapominajmy o złotowianach, którzy do końca walczyli o przyłączenie Ziemi Złotowskiej do rodzącej się na nowo Polski. Była to walka heroiczna, wbrew niemieckiej władzy, z pełnią nadziei i przekonaniem, że Złotów znajdzie się w granicach Ojczyzny. Ostatecznie, dziełem Traktatu Wersalskiego, podzielono ówczesny powiat złotowski. Tylko jego wschodnia część znalazła się granicach Polski. Około 15 tysięcy rodaków straciło uzyskaną chwilowo wolność. Odwoływano się do Międzynarodowej Komisji Granicznej. W marcu 1920 r. przedstawiciele komisji gościli w Złotowie
i Krajence. Ludność polska ze Złotowa i okolicznych wsi śmiało i otwarcie manifestowała swoją polskość, narażając się na kule, areszty
i prześladowania. Mimo szerokiej akcji, delegacji i protestów, Złotowianom przyszło jeszcze 27 lat czekać na język polski, wymawiany bez strachu, na ulicach miasta.

Dotychczas, od wielu lat, co roku w centralnym miejscu Złotowa oddawaliśmy hołd jednemu z twórców niepodległości, wielkiemu Polakowi, jakim jest Ignacy Jan Paderewski. Koncepcja patrona tego miejsca jako wzorca do naśladowania dla kolejnych pokoleń jest nieprzypadkowa. Wśród patronów ponad 140 złotowskich ulic i placów są osoby, które na trwałe zapisały się w dziejach Polski XX w. Wielu ulicom i placom, przy których mieszkamy i pracujemy, patronują postaci historyczne. Wybór patronów przestrzeni, w której żyjemy, świadczy nie tylko o naszej wrażliwości historycznej, lecz także wskazuje na wartości, do których chcemy się odwoływać. Warto znać patrona swojej ulicy, wiedzieć, czyje nazwisko wymieniamy, podając przy różnych okazjach własny adres. Czy pamiętasz, dlaczego Twoja ulica nosi nazwę Bytomiaków, Kwidzyniaków, Rodła lub ma za patrona Maćkowiczów, Jaśka, Dorsza, Kokowskiego lub Grochowskiego czy Dworzaczka? Te postaci – patroni złotowskich ulic i placów – zyskali przez to życie nieśmiertelne, ulice nazwane od ich imienia stały się jednocześnie ich pomnikami, w myśl zasady exegi monumentum, jak mówi inny starożytny motyw: „nie wszystek umarli”. Przypominają wspaniałe rody na Złotowszczyźnie, zwłaszcza Rodłaków z okresu międzywojnia, bez których polskość by nie przetrwała.

Skip to content